poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Pierwszy Post!

Jeśli zajrzałeś na tę stronę, to znaczy, że wolisz noc niż dzień, interesujesz się My Little Pony, a zwłaszcza Księżniczką Luną!
Na tym blogu wielbimy ciemności. Nie ufamy zwolennikom Światła!

Oto opowiadanie na dziś:

                              Historia o Celestii i Lunie, I

Wiec tak: był spokojny poranek. Dwunastoletnia Celestia  piła herbatę i przyglądała się poczynaniom mamy przy karmieniu Luny. Myślała, że mama sobie poradzi, ale nie. Teraz jej srebrno- błękitna grzywa miała  plamy z marchewki, a biała sierść zrobiła się lepka od cukru i kwaśna od cytryny. Usiłowała użyć magii, ale Luna stanowczo się opierała.
- Mamo, może po prostu nie będziesz jej karmić marchewką?- mruknęła znudzona Celestia. Codziennie to samo. Już wiedziała, co odpowie jej matka.
- Ależ Celestio! Twoja młodsza siostra  musi jeść warzywka. A ta marchewka jest nawet  z cukrem!- odkrzyknęła  królowa Latarnia.
Biała klaczka przewróciła oczami. Mimo iż lubiła i Lunę, i mamę, to czasem doprowadzały ją do szału. A może pójdzie z Frouteriną do centrum handlowego? Warto chociaż do niej pójść.
Klacz wskoczyła pod prysznic, umyła się dokładnie, aż jej futerko lśniło, umyła zęby, uczesała grzywę i ogon, po czym przejrzała się w lustrze i mruknęła:

-Och, nie mogę się doczekać, kiedy moje włosy zaczną falować i unosić się! Ale ze zwykłymi też wyglądam nieźle.
Po chwili wyskoczyła z łazienki, w pośpiechu chwyciła gotówkę i wybiegła z domu, rzucając na odchodne:
-Idę do Frouteriny!
Gdy przekroczyła próg furtki, usłyszała krzyki mamy. Prędko zawróciła, po czym wpadła do domu i stwierdziła, że krzyki dobiegają z salonu. Pognała tam szybko, a ostatni odcinek korytarza pokonała w locie. Wpadła do salonu i ujrzała okropny widok.
Obok kominka był otwarty portal. Łapska diabłów porywały jej matkę!
Latarnia krzyczała, wyrywała się, chciała uciec! Celestia szybko chwyciła jej przednie kopyta swoimi, po czym zaczęła ją ciągnąć. Jednak diabły były silniejsze. W ostatku sił królowa  zrzuciła koronę z głowy na dywan. Po chwili portal się zamknął.
Celestia miała łzy w oczach. Włosy oklapły jej jeszcze bardziej niż wcześniej. Po co powstrzymywać łzy, skoro nikt nie patrzy, pomyślała klacz. Po chwili z jej oka spadła łza w kształcie złamanego serca.

DZIESIĘĆ LAT PÓŹNIEJ

Jedenastoletnia  Luna leżała w swoim pokoju na granatowej poduszce. Czytała swoją ulubioną książkę o nocy i magicznych mocach z nią związanych. Daleko w Sali  Koronacyjnej Celestię koronowano na królową. Teraz powinien trwać bankiet na jej cześć. Klaczka pomyślała, że jeśli już ma to zrobić, to zrobi to teraz. Po cichu otworzyła drzwi. Spokojnie, słychać muzykę. Bardzo dobrze słychać.
Wymknęła się na korytarz, po czym pognała do pokoju Celestii. Otworzyła drzwi i rozdziawiła buzię ze zdumienia. Och, jak bardzo jej pokój różnił się od pokoju Luny! Zamiast kilkunastu książek tu było ich całe mnóstwo! Na ścianach nie było plakatów, jedynie kilka rodzinnych zdjęć. Po chwili klaczka znalazła to, czego szukała. Jednak coś bardziej przyciągnęło jej uwagę. Na honorowym miejscu, tuż nad łóżkiem, wisiał stary
rysunek Luny. Co prawda klacz nie umiała wtedy ładnie rysować, ale podpisała koślawymi literami rysunek:
Mama  Tata  Celestia  Ja

Koniec części pierwszej o Celestii i Lunie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz